Hippisowski Puszkar

Puszkar, to jedno z najbardziej zajebistych miast Indii jakie odwiedziliśmy. Nie sposób opisać co tak naprawdę w nim urzeka. Czysty chill, Bob Marley, ale wciąż po indyjskiu!DSCN2289.JPG

ŚWIĘTA ŚWIĘTOŚĆ ŚWIĘTOWANIA

Na początek kilka ważnych informacji. Puszkar to święte miasto położone nad równie świętym jeziorem, nad którym wznosi się jedyna w Indiach ŚWIĘTA ŚWIĄTYNIA Brahmy. Co więcej, w mieście nie zjemy pysznego kurczoka tandoori, gdyż panuje całkowity zakaz jedzenia mięsa. Oficjalnie nie można również pić alkoholii i zażywać

DSCN2317.JPG

substancji odurzających…czego akurat jest tu pod dostatkiem (nasz host był tak zjarany, że mieliśmy problem z zameldowaniem się w hostelu:)).

Inną ważną regułą, której należy przestrzegać jest nie afiszowanie się z uczuciami. Trochę krzywo na to patrzą.

 

Satisfy My Soul

Pomimo surowych restrykcji, ta piękna mieścinka położona pośród gór powala swoim hippisostwem i zajebistością. Przede wszystkim to schronienie dla wszystkich, którzy mają wywalone na przereklamowane Goa i chcą przy muzyce Boba Marleya napić się czaju. TO CO UDERZA to średnia wieku…albo młodzi ludzie, albo hippisy po siedemdziesiątce – SZANUJĘ. Ale też rodziny z dziećmi, wyluzowane mamuśki i tatuśki. A najbardziej powala fakt, że…TO WŁAŚNIE TU ZAOPATRUJĄ SIĘ WSZYSTKIE INDYJSKIE SKLEPY NA ŚWIECIE! Bez jaj. To raj. Więc jeśli planujecie odwiedzić Puszkar, wstrzymajcie się za zakupami…tutaj dostaniecie wszystko i nie przepłacicie. Ceny zazwyczaj są spoko i nie trzeba się targować, chociaż warto próbować. Lokalsi raczej dostosowali się pod tym względem. I tym samym możemy tu nabyć np. super etniczne nerki za 12 zeta, plecaki za 6zeta, pięknie zasłony/narzuty w charakterystyczne wzory i mandale NIE NIE NIE! NIE ZA 120zł jak w Polszy…ale za 12zł. Interes życia.

No i tak.

Bob marley, hipisi, dzieci, zakupy, ale też KLIMAT. Klimat, bo wciąż indyjski pomimo tego wszystkiego. Nie ma takiego syfu jak w Waranasi, nie jest też tak zachodni jak Mumbaj czy Dżajpur, posiada swój indywidualny klimat tzn. krowie placki, trochę cyndzi, trochę strasznie szybko zapiżdżają nocą najebusy na skuterach, ale jest też chill, warsztaty jogi, mehendi, wyrób biżuterii, darmowe warsztaty gry na didgeridoo czy bębnach czy WIELBŁĄDZI TARG. Jest co robić. Fajnie wbić tu na dłużej i trochę odpocząć, wynająć skuter i pojechać na pustynię czy coś.

Nawet nie piszę co warto zobaczyć. Na pewno warto się poszlajać. My już mieliśmy dość nagabywania w hinduistycznych świątyniach więc obchodziliśmy je szerokim łukiem, zagłębiając się w niezbadane uliczki Puszkaru.

Pod pewnym względem Puszkar przypomina mi ul. Sławkowską w Krakowie – masa naganiaczy wciskających ulotki o bibce, albo menu.

No i szpital mają klawy -> ChECK!

Pewne jest to, że każdy tam wraca. Klimatu tego miejsca nie da się opisać, po prostu trzeba tam wbić i posłuchać transów z hinduistycznej kapliczki, na szczycie góry o zachodzie słońca.

DSCN2494.JPG

JAK DOTRZEĆ DO PUSZKARU?

Pędzimy pociągiem do Adźmeru, a następnie Jeepem za 250Rs jakieś 11km. Taxa dowozi nas tylko na obrzeża, ponieważ do miasta samochody mają zakaz wjazdu. Pewnie da się pojechać taniej, da się też drożej, można się z kimś zrzucić. Ale panowie się tam nie pierdzielą, jak nie pasuje cena – nie jedź:) Za przejechanie tej trasy i piękne górskie widooooooki dałabym i 500Rs. Z powrotem również nie ma się o co martwić, w mieście pełno jest miejsc, gdzie zaklepiemy sobie autko na powrót. Riksze raczej nie jeżdżą, autobusy również.

POGODA – klimat pustynny – gorąco za dnia, piździ nocą. Mimo wszystko  są to góry, więc jest chłodniej niż w tym cholernym Dźajpurze. 

Musicie zwrócić uwagę na:

  1. przerośnięte ryby w jeziorz, które karmione są kwiatkami (będą próbowali wam je wciskać czasem za hajs, czasem za free)
  2. NAD JEZIOREM NIE MOŻNA ROBIĆ ZDJĘĆ
  3. NA GHATACH ZDEJMUJEMY BUTY! można schować je do plecaka jak nikt nie widzi, albo zostawić w takiej śmiesznej szafeczce przy zejściu

ZAKUPY

  • Gdyby ktoś skusił się na paczuszkę z etno ciuchami – cena do polski 250zł/10kg
  • warto kupić kadzidełka (prawdziwe takie), wszystkie ciuchy i narzutki świata, piękną biżuterię, HERBATĘ i PRZYPRAAAAWY

70 lat hippisowania

A ja i tak nie zapomnę tego pierwszego dnia, kiedy błądziliśmy spoceni szukając hostelu, GPS nawalił, oblazły nas mrówki, trochę penialiśmy, bo nie wiedzieliśmy czym zaskoczy nas to miasto, aż natrafiliśmy na 70 letnią hipisiarę w kolorowej zwiewnej sukience, z laską niczym druid, która tylko rzekła „Follow me…” w tej chwili zupełnie wyluzowaliśmy i tylko się uśmiechęliśmy… w jej ślimaczej wędrówce umilanej pogawędką, doprowadziła nas dokładnie do bazy.

(Fajnie było tez jak podczas zakupów, ziąber pojechał do domu, żeby przywieźć mi narzutę w Buddą i kazał nam pilnować sklepu! no i ten magiczny wieczór z transami na górze Gayatri w świątyni Pap Mochani Mandir. No dosko tak ♥).

I JEDZENIE TEŻ JEST DOSKIE!

 

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Dodaj komentarz