Samolot
lotniska są naprawdę porządnie zorganizowane. Przynajmniej domestic i international w Mumbaju. W Waranasi jest dość specyficznie, ale nie jest źle.
Pociągi
bywa,że są mega zatłoczone, tak samo jak perony. Zdarzają się duże opóźnienia (np. 11h), ale w Indiach czas płynie inaczej:) Moim zdaniem funkcjonują 100x lepiej niż PKP.
Klasa sleeper – najczęściej wybierana przez turystów opcja
Mycie o świcie
Koleją przebyliśmu ok 5.500km
Waranasi – Gaya – Bodh Gaya/ Gaya – Agra/ Agra – Dźajpur/ Dźajpur – (Adźmer) – Puszkar /Puszkar – Udajpur/ Udajpur – Mumbaj
Kupowanie biletów może być dość skomplikowane, dlatego zachęcam do wdrożenia się:
Prepaid taxi
W okienku opłacamy przejazd z góry, dostajemy dwie karteczki. Jedną dajemy kierowcy przed startem, a drugą po dotarciu na miejsce. Bez obu karteczek nie dostanie on wynagrodzenia. Jest o tyle fajne rozwiązanie, że nie musimy się targować i kierowca nie powinien wywieźć nas w pole. Jednak jest to oczywiście trochę droższa opcja. (za komfort psychiczny w Indiach płacimy sporo)
Mumbaj: 16km – 18km – 500Rs – 30zł (w tym opłata za bagaże)
Waranasi: 34km – 850Rs – 50zł (taryfa nocna)
Riksze rowerowe
może wydawać się to dość niehumanitarne, ale pozbawianie jakiegoś chłopa zawodu i kasy też się słabe, więc jeśli nie ważymy 100kilo to możemy w sumie zrobić coś dobrego (powiedzmy). (korzystaliśmy raz i ceny nie pamiętam)
Autoriksze
zaleńczy wynalazek, który gna max 50km/h. Bywa,że mają zainstalowany licznik. Wiele z nich go nie ma, lub po prostu nie jest on włączany. Wynajem rikszy wymaga targowania się z kierowcą – ustalamy celę przed jazdą, za konkretną ilość osób i upewniamy się czy opłata zawiera wszelkie opłaty i jest ceną ostateczną. Cena może być podwójna, jeśli jedziemy daleko tylko w jedną stronę. Tak jak u nas, ceny wzrastają po zmroku (jak się okazuje również o świcie i w południe). Jeśli rikasz po fakcie zawyża cenę i tłumaczy się korkiem – niech spada – korki tam są zawsze i on dobrze o tym wiedział przed wyruszeniem z nami w drogę. W licznikami natomiast spotkaliśmy się jedynie w Mumbaju, gdzie jest znaczna przewaga taksówek. Zazwyczaj kierowcy nie chcą jeździć na liczniku, ale można im pogrozić policją, olać, albo wynegocjować cenę bez licznika co ma swoje plusy i minusy. Cena bez licznika jest zawsze trochę wyższa, ale z licznikiem taksiarz może nas „przewieźć” i tak zapłacimy więcej, chyba że mamy GPS i śledzimy jego poczynania.
Taxi – podobna zasada jak powyżej, jednak jest to droższa zabawa niż jazda rikszą. Z licznikiem – cena za kilometr – 22 Rs w Mumbaju.
Ubery i Caby
Indie mają też ubery i caby, które zamawiamy i za które płacimy przez aplikację. Jednak opinie są różne. Często kasa, którą przelewany na apkę znika itd. zdarzają się kradzieże. Nie wiem jak to działa, ale zdania Indusów są mocne podzielone co do tego wynalazku. Caby są podobno dużo tańsze.
Autobusy
in progress