Mumbai 1.0 – opowieść z podróży

Do Mumbaiu przybyliśmy wieczorem (16.02.2017). Droga była długa.

Wyruszyliśmy z Krakowa 14.02 aby 15.02 wylecieć z Warszawy do Berlina, w którym bezsensu tkwiliśmy przez pół dnia, a czego to lotnisko zupełnie nie ułatwia (Berlin Tegel). Ok 21 mieliśmy 6- cio godzinny lot do Abu Dhabi, gdzie spędziliśmy ok 5h. Polacy nie potrzebują wizy aby wyjść poza budynek na zwiedzanko. Pani w informacji chętnie poleci wam godne uwagi obiekty. Piękne lotnisko, super opisane, komfortowe, miejsca do spania dla transferowiczów, mini telefonowe sejfy służące do ładowania i wiele innych fajnych opcji. Pustynne powietrze również było ciekawym doznaniem. Wieczorem lot do Indii.

Lądowanie i jesteśmy. Śmiało mogę stwierdzić, że ten moment mogłabym przeżywać na okrągło. Pierwsze kroki, odczucia, zapachy itp. Welcome!

W tym momencie włączył się również stres. Samo lotnisko w Mumbaju jest imponujące, dobrze zorganizowane (zarówno international jak i domestic). Po wyjściu z samolotu udajemy się na odprawę paszportową, gdzie dostajemy pieczątkę w paszporcie i Pan robi nam fotę. Następnie odbiór bagaży, wymiana kasy na taxi lub pierwszy hotel i od tego momentu trzymamy gardę. Warto skorzystać z prepaid taxi, którego przegapić się nie da, jednak my skorzystaliśmy z opcji transferu z/na lotnisku, co wliczone było w cenę hotelu. Transfer lub prepaid taxi zawsze jest fajną opcją gdy wysiadamy z samolotu bądź pociągu, mamy od cholery ciężkich bagaży, a z nieba leje się żar. Ostatnią rzeczą o jakiej marzy się w tym momencie jest targowanie się z rikszarzami/taksiarzami i chodzenie od tuk tuka do tuk tuka, ponieważ ceny są często wyższe niż te w opcji prepaid.

Hotel drogi, ale i Mumbaj jest bardzo drogi, co zupełnie nie przekłada się na warunki zachodnie, ale za to gwarantuje brak robali, klimę (było 35 stopni), ciepłą wodę, papier toaletowy, ajurwedyjskie tandetne mydełko, przejazd oldschoolową windą i brak depresji i wi-fi. Aby nie udowadniać ani sobie, ani komukolwiek jak bardzo hardkorowi jesteśmy woleliśmy wybulić trochę kasy, niż się stresować pierwszej nocy i zrazić na wstępie.

3400Rs hotel 2km od lotniska, z transferem „z” i „na” lotnisko oraz wliczonym śniadaniem. Dodatkowo wymieniliśmy tam kasę po korzystnym kursie. A więc jesteśmy -206zł za jedną noc. Bolało, ale zaprawieni w boju nie jesteśmy, a tu za brak doświadczenia się płaci, o czym przekonaliśmy się w Waranasi, do którego lecieliśmy na drugi dzień.

O samym Mumbaiu na koniec, ponieważ prawdziwe starcie nastąpi 11 Marca gdzie zasmakujemy go podczas Holi.

Pierwsza noc. Jesteśmy. Sami. Strach i podniecenie.

DSCN0628.JPG

Warszawa, Lotnisko Chopina

DSCN0637.JPG

Widok z okna w pokoju, Hotel Highway Residency

DSCN0657.JPG

Widok z tarasu (warto pytać czy można wejść na dach, nawet jeśli stanowi on tradycyjną graciarnię)

 

Dodaj komentarz