Jak pachnie palone ciało? – Waranasi

Smród, brud i oczyszczenie

Śmierdzi, jest przerażające (przerażająco brudne) i fascynujące. Jednak głównie brudne. Kto planuje umrzeć w niedalekiej przyszłości – przyjeżdża, kto się tam urodził – wyjeżdża. I dobrze, bo jakby usunąć wszystkich tych ludzi, ukazałoby się nam piękne, starożytne miasto. Ale się nie ukaże, bo w świętym Gangesie brudy wszelkie zmyć trzeba. Wszystko przez Gangę, która spadając z nieba, za uprzejmością Śiwy, wylądowała w jego kołtunie, co miało złagodzić jej upadek oraz uniknąć katastrofalnych powodzi. Ganga po wylądowaniu na Ziemi, podzieliła się na 7 rzek – Ganges i jego dopływy. Dlatego wszyscy wywalają tam śmieci i zmarłych, myją pupska lub oczyszczają się rytualnie z wewnętrznego fuj.

Ghaty, koraliki i zwłoki

A więc wszyscy gnają na ghaty (52, głównie XVIIIw.), kamienne stopnie ciągnące się przez 5km, wzdłuż Gangesu, i które tak ładnie wyglądają na zdjęciach (zazwyczaj tylko z daleka, z łodzi).

DSCN0700.JPG

Zaczyna się miło od Assi ghat, ponieważ chcą tylko wcisnąć przejażdżkę łodzią (jakieś 129873 razy). Jednak im bliżej pięciu głównych ghatów, tym większa ilość żebraków, sadhu – świętych ascetów, krów, a co za tym idzie – ich kup. Intensywniejszy staje się również zapach moczu i hałas, który produkują głównie naciągacze oferujący: suweniry, masaże ajurwedyjskie, durne stempelki, mehendi, pocztówki, małżeństwo, narkotyki itd. O dziwo sam Ganges, pomimo niechlubnej opinii wcale nie śmierdzi (nie bardziej niż Wisła).

Dwa ghaty na których palone są ciała to Harishchandra ghat, gdzie kasta nie ma znaczenia. Palą jak leci. Znajduje się tu również opcja dla biedniejszych w wersji elektrycznej. Drugi ghat kremacyjny, to Manikarnika, na którym płomień podobno nigdy nie przestał się palić (co wydaje się być prawdopodobne biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców – 3mln.).

*na tych ghatach nie można robić zdjęć, bo awantura!

Rytualne spalenie zwłok

Zostaliśmy zaproszeni przez rodzinę zmarłego, do obejrzenia ceremonii spalenia. Na początku najstarszy syn ubrany w białe dhoti, całkowicie ogolony na głowie, obchodzi przeciwnie do ruchu wskazówek zegara ciało zmarłego, z tlącą się trawą kusza, po czym podpala stos. Kiedy ciało spłonie, rozbija się kijem czaszkę zmarłego, aby uwolnić jego duszę.

Kobiety na stosie owinięte są w czerwony materiał, mężczyźni w biały. Jest również 5 rodzajów zmarłych, których spalić nie wolno: sandhu (ascetów), ugryzionych przez węża, ciężarnych, dzieci poniżej 10 roku życia i trędowatych.

Niestety, to co się nie zdążyło spalić, bo zabrakło kasy na drewno (1500 – 20 tyś. rupii) lub to co się nie spala, czyli klatka piersiowa i biodra, trafia do Gangesu.

Ghaty

Główne ghaty (manikarnika, dasaswamedh, panćaganga, hariśćandra, kedar, assi) , to kumulacja wszystkiego co najgorsze i zarazem najpiękniejsze w Indiach. Swoisty slalom gigant pomiędzy naciągaczami i krowimi plackami (w życiu bym o tym nie pomyślała, ale krowy też miewają rozwolnienie).  Po przejściu głównych ghatów czuliśmy się jakby przejechał po nas walec i przebiegło stado krów. Dalej natężenie wszystkiego, oprócz zapachu moczu, malało.

DSCN0797.JPG

Za nic nie chcieliśmy wracać tą samą drogą, więc wspięliśmy się po stopniach i weszliśmy w labirynt uliczek starego Waranasi. Mieszanka uczuć. Z jednej strony czujesz się tak bardzo in the middle of nowhere będąc jednocześnie in the middle of everything. Chcesz panicznie znaleźć wyjście, bo nie ma śladu ludzi, ciemne labirynty wyglądają strasznie, gps nie działa, ale z drugiej strony chcesz leźć dalej i dalej. W końcu doszliśmy do głównej uliczki, która jak się okazało prowadziła gdzie? Oczywiście do środka chaosu…wróciliśmy na główny ghat, przed którym uciekliśmy w głąb labiryntu. Był to drugi raz, kiedy umarłam tego dnia (pierwsze umieranie trwało bezustannie od momentu wejścia na ghaty).

IMG_20170218_130126.jpgTrzeci raz nadszedł chwilę później, kiedy jechaliśmy rowerową rikszą w celu odnalezienia (w świętym mieście) polskiej wódki na wieczorne, rytualne odkażanie żołądka. Miejsca do którego trafiliśmy, nie jestem w stanie opisać.

Wracaliśmy już z flaszyną przez 10 krąg piekła – rondo. Nie wiem jak wyobrażacie sobie chaos i 10 krąg piekła. Ale wydaje mi się, że właśnie to widzieliśmy. Chaos komunikacyjny. 1995 osób przypadających na km².To był ten moment, kiedy zaczęłam się bać, że naprawdę znienawidzę ten kraj. Waranasi, pierwszy przystanek – ghaty. Syf, kurz, smród, chaos, brak doświadczenia w samotnym podróżowaniu, w targowaniu się i przetrwaniu na indyjskiej ulicy. Byliśmy troszkę przerażeni wizją kolejnych 3 dni…i reszty miesiąca.IMG_20170219_134107.jpg Na szczęście drugiego dnia, wiarę przywrócił nam cichy, dość czysty kampus (Banaras Hindu University) oraz mili, rozmowni studenci, którzy uczą się do egzaminów na terenie pobliskiej świątyni i starają się uciec z Indii w każdy możliwy sposób. Pozwiedzaliśmy, odpoczęliśmy i przeprawiliśmy się mostem pontonowym na drugą stronę Gangesu.
IMG_20170219_144212.jpg

Most pontonowy i chyba już czwarte umieranie.

Druga strona Gangesu wydaje się być przyjaźniejsza dla człowieka, przynajmniej w okolicy fortu Ramnagar. Kostka na ulicy znów szokuje.

3 dzień – wycieczka do Sarnath, jednego z czterech świętych miejsc buddyzmu, oddalonego od Waranasi o jakieś 14km. Odbyło się tam pierwsze kazanie Buddy „O wprawieniu w ruch koła dharmy„, w którym wyłożył naukę o czterech szlachetnych prawdach. Park jeleni, w którym miało to miejsce, wciąż istnieje. W Sarnath warto spędzić cały dzień, ponieważ dookoła mamy baaaardzo dużo pięknych świątyń -od tybetańskiej, przez tajską, chińską, japońską itd., do których wstęp jest darmowy i naprawdę warto je zobaczyć (zwłaszcza jeśli nie planujemy wizyty w Bodh Gaya).

DSCN1005.JPG

Był to nasz ostatni dzień w Waranasi, ponieważ dzień później, po przerzyganej nocy i ostatnim, piątym umieraniu oraz pociągu opóźnionym o 11h, udaliśmy się do Bodh Gaya. Miejsca, gdzie Siddhartha Gautama dostąpił przebudzenia (bodhi), stając się tym samym Buddą.

Świątynie Waranasi

  • W Waranasi znajduje się ogrom świątyń hinduistycznych, jednak niektóre z nich rozczarowują, bo są po prostu nieciekawe, albo ponieważ oblegane są przez żebrzących sadhu, którym zrobienie zdjęcia kosztuje 50Rs (i nie mniej!), żebrzące dzieci, żebrzące kobiety, żebrzące psy, żebrzące pchły, żebrzące krowy… My z czasem zaczęliśmy po prostu omijać hinduistyczne świątynie, ponieważ przestały robić na nas wrażenie (Najważniejsze świątynie: Kaszi Wiśwanat, Mata Annapurna, Świątynia Durgi/ małp, Kedareśwar, Dźagannath, Sankat Moćan, Manikarnikeśwara, Kala Bhairavam Tibhandeśwara, nepalska, Matki Indii, Lolar Kund (poświęcona bóstwu Aditya, który leczy trąd),  Tulsi Manas (gdzie Tilsidas stworzył Ramajanę), Świątynia i zakon Kabira (Kabirchaura Math) + meczet Gjanwapi).
  • Niektóre świątynie rozczarowują po prostu dlatego, że okazuje się to być jakaś mała kapliczka, albo jej zwyczajnie nie zauważamy lub nie udaje nam się w niej zatrzymać, bo tłum niesie nas dalej
  • Uwaga na naciągaczy w świątyniach, którzy na wszystko będą chcieli datki

Ghaty – praktyczne info

  • Warto poczytać sobie o każdym ghacie z osobna, kryją się za nimi fajne historie – wieczorem odbywają się ceremonie nad rzeką, Assi ghat (18:00 – Ganga Aarti, w pobliżu świątyni Dźaganat)
  • Jeśli ktoś będzie chciał nam opowiadać, oprowadzać nas itd. możemy albo go spławić, albo wysłuchać jeśli sami nic nie wiemy, ale musimy być gotowi na to, że będzie chciał albo kasy, albo będzie nas ciągnął do sklepu z tkaninami.
  • na ghatach kremacyjnych nie wolno robić zdjęć
  • za masaż ajurwedyjski udało nam się zejść z 4000Rs do 2000Rs – nie wiem nawet czy był to faktycznie ajurwedyjski masaż i ile powinien normalnie kosztować. Za brak doświadczenia się płaci.
  • lepiej chyba nic nie kupować na ghatach
  • warto zobaczyć ceremonię spalenia
  • warto zagłębić się w wąskie uliczki starej części miasta
  • warto zatrzymać się na początku bądź końcu ghatów, gdzie jest troszkę spokojniej i nikt nie biega za nami z „cobra show”

Zakupy

  • Waranasi słynie z kaszmirowych szali i pięknych sari – przygotujmy się na ogrom oszukańców, sprawdźmy ile np. taki szal powinien kosztować (min 100zł prawdziwy) i jak rozpoznać podróbkę. Oczywiście szale niekaszmirowe również są piękne, dlatego jeśli nie macie ciśnienia i planujecie wizytę w Puszkarze – wstrzymajcie się. W innych miastach też znajdziemy piękne sari, zwłaszcza, że każdy rejon Indii słynie z innego rodzaju wzornictwa.
  • DSCN3122.JPGJasno sygnalizujcie rikszarzom, że nie chcecie aby zabierali was do zaprzyjaźnionych sklepów z tkaninami, w których ceny są bardzo zawyżane i ciężko uciec z takiego miejsca. Są zabezpieczeni na każdą wymówkę: „nie potrzebuję” – ale pewnie twoja mama, siostra, koleżanka już tak, „nie mam miejsca w plecaku” – wyślemy do Polski lub do hotelu, „nie mam kasy” – można płacić kartą itd.
  • Nie pokazujmy, że coś nam się podoba!
  • Musimy być stanowczy i pewni siebie – zawsze! zarówno jeśli chodzi o poruszanie się po ulicy, zakupy czy transport

Transport

  • Rikszarze są bezczelni i ciężko zejść do rozsądnej ceny za kurs
  • W Waranasi znajduje się chyba najgorszy dworzec kolejowy w Indiach, ale wciąż bez większego problemu da się wszystko ogarnąć

Kampus

  •  można spędzić tu cały dzień na odpoczynku od chaosu miasta, ponieważ kampus rozpościera się na obszarze 500ha (piękne budynki, ogrody itd.)
  • Piękna świątynia Wiśwanath – na przeciwko świątyni największa biblioteka w Indiach (ok miliona książek)
  • Bharat Kala Bhavan muzeum
  • obserwatorium astronomiczne Man Singha

Sarnath

  • warto wynająć rikszarza na cały dzień, bo upał nie sprzyja łażeniu od świątyni do świątyni, a to dość duży obszar. My zapłaciliśmy 600Rs (36zł) za drogę”z” i „do” Waranasi (28km) oraz obwożenie na miejscu, bez limitu czasowego na zwiedzanie…ciężko było znaleźć tańszego kierowcę

Warto zobaczyć:

  • park archeologiczny – stupy: Dharmaradźika, Dhamekh, 3 świątynie, kolumna Asioki, park jeleni (za dodatkową opłatą)
  • muzeum archeologiczne
  • wszystkie świątynie w mieście

NIE POLECAM:

  •  JEŚĆ NA ULICY! W Waranasi jest syf, dlatego jedzmy w restauracjach polecanych np. przez przewodnik.
  • Kąpieli w Gangesie
  • japonek/odkrytych butów itd. ale traperów również bym nie brała. (Ja wzięłam drogie, dobre buty (sketchers) aby mieć pewność, że będą wygodne, ALE kupiłam używane za 50zł, aby nie żałować i mieć buty, które szybko schną i stopa może w nich oddychać).

POLECAM:

  • Dobrze się przygotować, znać historię tego co widzimy – poczytać wcześniej o historii ghatów i świątyń, kampusie, historii Sarnath itd. Nie ma sensu abym tutaj opisywała wszystko szczegółowo. Jak wspomniałam, my nie przywiązywaliśmy się do świątyń hinduistycznych, wszystkich muzeów i innych atrakcji, ponieważ największą atrakcją było dla mnie samo bycie na ulicy i podróżowanie motorikszą.
  • Warto spróbować np. masażu na ghatach – chociaż wygląda to na oszukańcze praktyki, doświadczenie tego jest wciąż super pamiątką, no i Kamil mówi, że było warto. Chrupało jak cholera!
  • Warto jeść w sprawdzonych/polecanych miejscach (ale wciąż pić jedynie wodę prosto z butelki)
  • Pić dużo wody mineralnej
  • Zobaczyć ghaty oraz dać nura w kręte, wąskie uliczki (my zanurkowaliśmy na Durga Ghat)
  • Dużo jeździć rikszą/motorikszą, ale również spróbować przejść przez środek ronda ♥
  • Odwiedzić Sarnath, kampus i drugi brzeg Gangesu
  • Brać hotel w nowszej części miasta. My mieszkaliśmy w Asha Paying Guest House, w starej części i było ok, ale każde wyjście, nawet po wodę było dużą misją, ponieważ hotel znajduje się jakieś 300-400m od Assi ghat. Na dłuższą metę, to dość męczące.
  • Zaciskać oczy i usta podczas brania prysznicu. Czytałam, że woda w rurach pochodzi z Gangesu, co prawda jest oczyszczana, jednak jest to wciąż jedna z najbardziej świętych i martwych rzek na świecie, dlatego nawet jeśli to głupota i nieprawda – profilaktycznie zalecam.
  • Używać dużo żelu antybakteryjnego
  • Zakrywać ciało, nie nosić dekoltów itd. Chyba, że lubimy jak inni non stop się na nas gapią.
  • wziąć buty, które łatwo umyć
  • SPRÓBOWAĆ ZAJĘĆ YOGI i innych ajurwedyjskich praktyk z czego słynie Waranasi. Jednak warto wybierać rozsądnie, aby nie trafić na oszustów.
  • KONIECZNIE SPRAWDŹCIE CZY W CZASIE WASZEGO POBYTU BĘDĄ ODBYWAĆ SIĘ JAKIEŚ FESTIWALE 1. fajnie tego doświadczyć 2. warto być psychicznie gotowym na jeszcze większy chaos 3. hotele mogą być droższe. My niestety/stety zawinęliśmy się z Waranasi przed Maha Śiwaratri. Jeśli potrzebujecie więcej emocji i adrenaliny – polecam (zob. Kumbha Mela)

Polecam/ Nie polecam

Warto dobrze zaplanować swoją podróż. Pierwszy raz oraz pierwsze kilka dni w Indiach może być dość hardkorowe. Na koniec byliśmy już mocno zmęczeni i cieszyliśmy się, kiedy udało nam się wydostać z miasta Śiwy. Każde kolejne miasto (Gaya, Bodh Gaya, Agra, Dźajpur, Puszkar, Udaipur, Mumbaj) było cudowne, czyste, spokojne i ciche. Nie wiem więc czy lepiej zacząć z grubej rury, czy skończyć być może z niesmakiem. Dla nas był to pewnego rodzaju chrzest bojowy i dobrze się stało. Po miesiącu niesamowitych wrażeń, gorąca jest się na tyle zmęczonym, że takie Waranasi może być ciężkim przeżyciem.

Będąc jeszcze w Indiach w życiu nie pomyślałabym o powrocie do Waranasi. Jednak z upływem czasu, coraz bardziej brakuje mi tego perfekcyjnego chaosu i adrenaliny.

21x29.7 (2).JPG

Dodaj komentarz